Rozdział 52

Jasność i ciemność.


Cisza i pisk.


Vera widziała nad sobą lampę dającą ostre światło, które raziło ją w oczy. Na przemian zamykała i otwierała oczy. Jej głowę przeszywał ból, który rozchodził się po całym ciele. W uszach słyszała bzyczenie i piski. Spróbowała poruszyć ręką. Tym razem mogła to zrobić bez problemu, choć najmniejszy ruch powodował dyskomfort.


Nad dziewczyną pojawiła się kobieta. Dobrze znała jej twarz.


-Emma- szepnęła, ale jej głos był tak cichy, że ledwie słyszalny.


-Już dobrze. Operacja się udała. Wszystko będzie w porządku.


Jaka operacja? Co się właściwie ze mną stało?- pytała samą siebie. Pamiętała tylko jak wisiała na skale, jak przejście się zamykało i jak spadała na dół.


Emma pomogła Verze usiąść. Podała jej środki przeciwbólowe i coś na wzmocnienie.


-Jak długo byłam nieprzytomna?- zapytała.


-Poddaliśmy cię operacji zaraz jak tylko udało nam się ciebie ściągnąć. Od tego czasu minęły trzy dni. Niewiarygodne jak szybko się regenerujesz. Innym zajęło by to dużo więcej czasu.


-Co mi się stało?


-Spadłaś z wysokości około piętnastu metrów. Uderzyłaś się w głowę i opadłaś z sił. Na szczęście nie były to groźne obrażenia. Nie doszło do urazu kręgosłupa. W wyniku uderzenia powstał krwiak, ale mamy tutaj specjalistów i uporali się z tym bardzo sprawnie. Nie będziesz musiała nawet się rehabilitować.


-To chyba dobrze.


-Bardzo dobrze.- Emma podeszła do stolika i przyniosła dziewczynie coś do jedzenia.- Musisz odzyskać siły.


-Czekaj. Co z innymi?


-Z tymi co wydostali się z labiryntu?


Vera pokiwała głową.


-Oni też próbują dojść do siebie. Jeszcze dzisiaj zostaną wysłani w dalszą podróż.


-Wszyscy przeżyli?- zapytała na koniec.


Emma posmutniała.


-Najmłodszy oddał życie za Thomasa.


Verze łzy cisnęły się do oczu. Chuck nie żyje. Zginął za tego fałszywego, podłego gościa, który pozwolił jej spaść. Zdecydowanie na to nie zasługiwał. Thomas powinien zginąć.


-Zjedz i zdrzemnij się. Jeszcze dzisiaj będą chcieli cię wypuścić.


Emma zostawiła ja samą w jej pokoju. Tym samym białym pomieszczeniu.


Vera sięgnęła ręką do miejsca, które najbardziej ją bolało. Po prawej stronie głowy brakowało jej sporej ilości włosów. Wyczuła tam też opatrunek.


Martwiła się o Streferów.


Jak miała sobie bez nich poradzić? Co ich czeka?


Wszystkie pytania zmusiły Verę do snu. Głębokiego snu.


***


Emma przyszła po nią jak tylko otworzyła oczy. Przyniosła jej czyste ubrania. Wszystkie były w kolorze czarnym.


Dziewczyna nie czuła już doskwierającego jej wcześniej bólu. Mogła nawet o własnych siłach wstać i chodzić.


Połknęła ostatnią dawkę leków i udała się pod prysznic.


Ciepła woda- tego jej brakowało. Mogła zmyć z siebie strach, ból, zawiedzenie, smutek. Wszystkie uczucia, które wiązały się z ostatnim dniem pobytu w labiryncie.


Spojrzała w lustro. Wygolony fragment włosów nadawał jej wygląd wojownika. Mało tego na swoim ramieniu miała kolejny tatuaż. Obiekt C8 Przywódca. Musieli mnie oznakować kiedy byłam nieprzytomna- stwierdziła.


Po wysuszeniu włożyła na siebie ubrania, które przyniosła jej Emma. Czuła się silniejsza widząc, że w czarnym wygląda jak żołnierz. Poprawka- Przywódca. Do twarzy było jej w tych ciuchach. Włosy związała w wysoki kucyk. Założyła sznurowane buty do kolan i kurtkę wykonaną z elastycznego materiału, która nie krępowała ruchów dziewczyny.


Poza łazienką czekał na nią kolejny posiłek. Obok talerza leżał list od Emmy. "Pani Ava pragnie się z Tobą zobaczyć. Chyba pamiętasz jak dojść do jej gabinetu?"- głosiła wiadomość.


Vera jak tylko zjadła zawartość talerza udała się do miejsca spotkania.


Zapukała jak to na wychowaną osobę przystało i weszła do środka.


Za biurkiem siedziała starsza kobieta z włosami upiętymi w kok. Uśmiechnęła się na widok dziewczyny.


-Miło cię znów widzieć, Veronico- powiedziała i ruchem reki wskazała na fotel.


Dziewczyna usiadła.


-Jak się czujesz?- zapytała.


-Nie sądzę, żeby interesowało panią moje samopoczucie- odpowiedziała.


-Masz całkowitą rację. Zaprosiłam cię tu po to, żeby przedstawić ci twój dalszy plan działania- oznajmiła, a Vera siedziała zaciekawiona.- Ponieważ w labiryncie nie udało ci się wynaleźć leku, czym oczywiście ogromnie mnie zawiodłaś, udasz się na wycieczkę na Pogorzelisko.


-Pogorzelisko?


-Miejsce gdzie przebywa największa liczba Poparzeńców. Znajdziesz tam grupę dziewcząt i pomożesz im ukończyć etap drugi.


-Kim one są?


-Obiekty badań z drugiego labiryntu.


-Drugiego? To były dwa?


-Nie mogliśmy badać tylko i wyłącznie chłopców. Za mało zmiennych. Czy zrozumiałaś swoje zadanie?


-Tak.


-Idź z Emmą. Ona cię wyposaży i jeszcze dzisiaj opuścisz siedzibę. Życzę ci powodzenia.


Vera opuściła gabinet. Co ty możesz wiedzieć o tym co było w labiryncie?- zapytała złośliwie w myślach.


Emma przyszła po chwili i zabrała ją do magazynu broni.


.....


Dzięki za przeczytanie!!! Moja wena wykończy to opowiadanie.

Comment