Rozdział 45

Gdy dziewczyna otworzyła oczy ujrzała stojącego nad nią jasnowłosego chłopaka o czekoladowych oczach. Rozpoznała w nim swojego przyjaciela. Uśmiechnęła się na jego widok, widocznie wszystko było z nim w porządku. Znajdowała się w swoim pokoju. Vera spróbowała usiąść, ale ta próba skończyła się zawrotami głowy. Nie czuła się najlepiej- musiała to przyznać. Świat wirował jej przed oczami, żołądek skręcał się z głodu, a gardło miała wysuszone z braku jakiegokolwiek płynu w ustach.


-Jak się czujesz?- zapytał chłopak.


-Bywało gorzej- odpowiedziała i ponowiła próbę zmienienia pozycji z leżącej na siedzącą. Tym razem się jej udało.- Co się ze mną działo?


-Przeszłaś Przemianę. No wiesz, jak tamten Buldożerca cię zaatakował.


Vera odruchowo złapała się za lewy bok. Pod swoją koszulką, ktora była brudna od jej własnej krwi, poczuła grubą warstwę opatrunku. Nie chciała sobie wyobrażać jak wygląda jej ciało w tym miejscu.


-Jeff i Clint opatrzyli cię zaraz po tym jak cię tutaj przynieśliśmy- kontynuował. Dostałaś też antidotum.


-Ile czasu byłam nieprzytomna?


-Trzy dni- odpowiedział Newt.


Verę zamurowało. Przez tak długi czas mogło się wiele zdarzyć, a ona nie była w stanie nic zdziałać. Przecież liczyła się każda minuta.


-Atakują codziennie?- zapytała.


Chłopak przytaknął.


-Dobra trzeba zabrać się do pracy- oznajmiła i spróbowała wstać, ale z braku sił nogi odmówiły jej posłuszeństwa.


Straciła równowagę. Newt stał tuż obok niej i w porę złapał ją w pasie, a ona, można powiedzieć, że wpadła w jego objęcia. Stali tak dłuższą chwilę. Chłopak próbował spojrzeć jej w oczy, ale Vera unikała jego spojrzenia.


-Chyba dam już radę stać bez wsparcia- powiedziała, a informacja dotarła do Newta po kilku sekundach.


Chłopak niechętnie ją puścił. Dziewczyna poprawiła ubranie, które odsłaniało większą część jej brzucha. Newt podał jej czystą koszulkę, by mogła zmienić to zakrwawione i odwrócił się.


-Mógłbyś wyjść?- zapytała lekko oburzona.


-Mógłbym, ale kazali mi cię pilnować. Po za tym to tylko koszulka. Chyba nie masz się czego wstydzić.


-Niech ci będzie, ale odwracasz się i zasłaniasz oczy, jasne?


Newt pokiwał głową i zrobił o co go poprosiła. Vera jak najszybciej mogła zmieniła górną część garderoby. Ból doskwierał jej nawet przy najmniejszym ruchu.


-Gotowa?- spytał chłopak po minucie.


-Tak.


Wyszli z jej pokoju. W korytarzu roiło się od Streferów, których Vera nie kojarzyła. Potykali się o ich nogi i omal nie wylądowali na kilku z nich.


W miejscu gdzie zawsze odbywały się Zgromadzenia, czekali Minho, Thomas i Teresa. Na widok Very rozpromienili się.


-Ładna bluzka- powiedział Minho do dziewczyny.


Ubranie, które dostała od Newta było na nią za duże. Rękawy sięgały jej do łokci, całość była za długa i za luźna.


-Bo moja- dorzucił Newt.


-Darujcie sobie te komplementy.- Verę denerwował brak działania.- Mamy robotę.


-Masz na myśli kod?- zapytała Teresa.


Vera przytaknęła.


-Ostatni atak skończył się dwadzieścia minut temu. Mamy sporo czasu- oznajmił Minho.


-Czasu zawsze jest za mało- dodał Thomas.


-Plan jest taki- rozpoczął Zwiadowca.- Wasza trójka- Wskazał palcem na Thoamsa, Teresę i Newta.- udaje się do skrytki za mapami i ustala kod. Weźcie jeszcze Chucka do pomocy.


-A wy w tym czasie co będziecie robić?- spytała Teresa.


-Obiecałem jej coś pokazać za nim na dobre opuścimy to miejsce- odpowiedział i posłał Verze uśmiech.


Dziewczyna domyśliła się o co chodzi Minho. Chciał pokazać jej kwiaty, które miały być jej urzeczywistnionym obrazem ambrozji.


Vera pomyślała o rannych, których Plastry jeszcze nie opatrzyły.


-To może zaczekać. Lepiej im pomóż, a ja zajmę się nimi- Ruchem ręki wskazała na Streferów.- Thomas, ty pierwszy.


Chłopak nie pytał, dlaczego miałby zostać opatrzony najszybciej. Być może dlatego, że był potrzebny przy mapach.


"Ekipa do zadania specjalnego" opuściła Bazę.


Vera zaopatrzyła się w potrzebne rzeczy i zaczęła opatrywać Thomasa. Zadbała o najmniejsze rany, a na koniec zajęła się uchem, które sama mu rozcięła. Chłopak przypatrywał się każdemu jej ruchowi.


-Dlaczego to robisz?- zapytał.


-Wykonuję swoje obowiązki, to tyle- odpowiedziała.


-Nie o to mi chodzi. Dlaczego robisz mi to wszystko?


-Zabawiłeś się mną, oszukałeś, zdradziłeś. Nie potrafię ci już zaufać.


-Ja tobie także.


-Bo Teresa ci tak powiedziała?


Thomas nie odpowiedział. Cierpliwie czekał aż Vera skończy i poderwał się z siedzenia. Na odchodne zapytał:


-Czyli to już koniec?


-Na to wygląda, Tom.- Vera zwróciła się tak do niego, żeby podkreślić rolę Teresy w tym wszystkim.


Thomas wyszedł, a dziewczynie przypomniały się kiedyś usłyszane słowa: "Najgorsza jest myśl o tym, że mogło się nam udać". Vera nie chciała już dłużej wspominać chwil spędzonych wspólnie z chłopakiem i ruszyła dalej, żeby wspomóc Jeffa i Clinta w ich pracy.


.....


Miałam małą przerwę, ale już wróciłam.


Dzięki za przeczytanie!!!

Comment