Rozdział 11

Pod drzewo przyszła cała trójka. Chuck opowiadał o tym co widział, kiedy sprzątał kuchnię. Gally wydzierał się na ekipę Budoli, bo któryś z nich walnął go młotkiem w palec. Wszyscy się śmiali.


-Podobno wyzwał tego kogoś na pojedynek dziś wieczorem- oznajmił Chuck.


-Zapowiada się ciekawie- stwierdził Minho.


Vera potem opowiadała o tym, że Plastry nie umieją szyć ran i musiała to robić bez ich pomocy oraz, że świetnie sobie z tym poradziła.


-Kogo zszywałaś?- zapytał Thomas.


-Newta- odpowiedziała.


-Ratujesz mu życie, a potem naprawiasz. To zdecydowanie za dużo- rzucił Minho.


-Taką mam robotę- uderzyła go w ramię.


Chuck opowiadał dalej jakieś historie. Zaczynało się robić ciemno.


-Kiedy kończysz szkolenie?- zapytał Chuck.


-Nie wiem dokładnie, ale myślę, że już niedługo.


Za kilka dni, po złożeniu przysięgi będę Plastrem- pomyślała. Cieszyła się z tego.


Wrota jak co wieczór się zamykały, a Streferzy jedli kolację. Pojedynek Gally'ego i tego drugiego Budola miał się wkrótce zacząć. Coś w podświadomości podpowiadało Verze, że Alby o wszystkim wie i chętnie popatrzy na to, co będzie się działo. Spokojnie siedział przy stole, a wokoło wszyscy gadali o tym wydarzeniu.


Streferzy zebrali się po kolacji na arenie- miejscu wysypanym piaskiem, gdzie odbywały się tego typu rzeczy jak ta bójka. Gally czekał już na swojego przeciwnika. Vera, Thomas, Minho i Chuck stali w pierwszym rzędzie. Dziewczyna miała ze sobą szklankę wody. Na arenę wyszedł winowajca. Nie wyglądał na przyszłego przegranego.


Zaczęto pojedynek. Gally napierał na Strefera bez przerwy. Ten zrobił kilka uników, ale nie udało mu się odeprzeć wszystkich ciosów. Chłopak upadł na ziemię. Wtedy kilku Streferów wybuchło śmiechem. Vera założyła, że byli to najlepsi kumple Gally'ego. Opiekun Budoli kopnął go kilka razy w brzuch, po czym chwycił go za koszulkę i wypchnął poza arenę. Chłopak już się nie podnosił. Widocznie nie miał siły. Przegrał.


Zwycięstwu Gally'ego towarzyszyły oklaski i krzyki. On sam też zawołał:


-Jest ktoś chętny do spróbowania swoich sił?


Nikt się nie zgłosił. Podszedł do Chucka.


-A może ty, co?- zasugerował.


Chłopak był przerażony.


-Walcz z kimś na swoim poziomie- Vera nie wiedziała kiedy te słowa wymknęły się jej z ust.


-Masz na myśli siebie?- Gally zapytał zaskoczony.


-Na przykład- odpowiedziała wiedząc, że nie może się już wycofać.


-A więc zapraszam- zachęcił ją.


-Poczekaj. Tylko się napiję- przechyliła szklankę, ale nie połknęła całości. Podała szklankę Thomasowi.


Ktoś powiedział: "Ciekawie się zapowiada". Minho nachylił się ku Thomasowi szepcząc: "Przecież on ją zabije".


Gally, pewny siebie, stanął naprzeciwko Very. Głupio się uśmiechnął, a jego wzrok mówił: "Już po tobie". Jednak nie przerażało to dziewczyny. Nie mogę dać plamy- powiedziała w myślach.


Chłopak zaatakował pierwszy. Vera zrobiła unik i przesuneła się w prawą stronę. Kolejny atak. Unik ze strony dziewczyny. Widać było, że doprowadza to chłopaka do szału. Kiedy Gally znajdował się na tyle blisko, a jego twarz była odsłonięta, Vera opluła go wodą. Stracił orientację. Musiała to jakoś wykorzystać i zadała mu potężny cios w brzuch. Kiedy zgiął się wpół zwaliła go z nóg jednym ruchem- kopiąc go w plecy. Wpadł twarzą w piach. Streferzy byli pod wrażeniem.


Chłopak podniósł się z ziemi. Wpadł w szał. Zadawał kolejne ciosy. Raz trafił Verę w ramię, co ją zabolało. Większość ataku skutecznie odparła, ale Gally nie dawał za wygraną. Dziewczyna znajdowała się przy jednym końcu areny, on przy drugim. Rozpędził się i biegł prosto na nią. Był zdesperowany. Vera zrobiła kolejny unik. Miała już dosyć całej tej zabawy z nim. Czas go wykończyć- pomyślała. Podeszła do niego. Nie był przygotowany. Zadała mu ogłuszający cios z pięści w twarz. Ryknął. Podkosiła mu nogi i ponownie leżał na ziemi. Pozwoliła mu się podnieść. Znajdował się blisko krawędzi areny. Vera Nie zwracała uwagi na krzyki Streferów. Uderzyła go w ramię, a ona stracił równowagę. Wtedy zadała ostateczny cios. Kopnęła go. Przewrócił się. Upadł na plecy. Był już poza areną. Przegrał. To ona wygrała. Gally'emu nie udało się pobić... dziewczyny.


W powietrzu rozniosły się wiwaty i oklaski. Każdy ze Streferów (oprócz Gally'ego i jego kumpli) chciał jej pogratulować. Udało jej się przedostać przez tłum. Dotarła do swoich przyjaciół.


-No nieźle, dziewczyno!- krzyknął Minho.


-Dzięki.


-Czy ty zawsze musisz być w centrum uwagi?- powiedział ktoś za plecami dziewczyny. Obróciła się i zobaczyła Alby'ego. Zaśmiał się.- Musze przyznać, że całkiem dobrze się bijesz- walnął ją w ramię i odszedł.


-Jesteś pierwszą osobą, która z nim wygrała- powiedział Chuck.- Większość się z nim jeszcze nie biła, ale to nie zmienia faktu, że jesteś pierwsza.


-Mówiłam, że go poniżę- Vera zaczęła się śmiać.


Wszyscy się rozeszli. Inni poszli kończyć kolację, a inni szli już spać. Vera poszła się wykąpać.


Wzięła prysznic. Spojrzała w lustro, które znajdowało się w łazience. Nie widziała już kłamcy. Była częścią Strefy, jak każdy tutaj.


Nie było co czekać. Musiała opuścić łazienkę. Streferzy na zewnątrz się już trochę niecierpliwili. Wyszła. Chciała pokonać jak najkrótszą drogę do swojego ulubionego miejsca do spania.


Jednak na swojej drodze napotkała pewną przeszkodę.


.....


Uwaga, uwaga. Ogłoszenia parafialne!!!


Od dzisiejszego dnia rozdziały będą się pojawiały 2 razy w tygodniu (tj. poniedziałek i czwartek). Co wy na to?


Dzięki za przeczytanie!


Gwiazdkujcie, komentujcie oraz polecajcie "Uwięzieni w labiryncie"!!!


Buziaki dla tych, którzy regularnie zaglądają i czytają :* :* :*



Comment