4.

Po godzinie i trzydziestu minutach(przez cały czas rozmawialiśmy o komiksach i serialach i pijąc Arizonę) wstałam i przeciągnęłam się.Bruce popatrzył się na mnie pytająco.


-Pójdziemy do drugiego kierowcy i zapytamy się o butelki wody.-wyciągnęłam rękę.Bruce wstał,dopiero teraz zauważyłam że jest ode mnie wyższy o głowę.Po chwili autobus wpadł w jakąś dziurę i wpadłam w prost na Bruca. Złapał mię za ramiona i tak staliśmy patrząc sobie w oczy.Tę niezręczna chwile przerwał chłopak.


-Chodźmy już do tego faceta.-zarumienił się,a ja czułam piekące policzki.


-Okej.-chciałam iść,lecz on dalej mnie trzymał.Po chwili pościł ręce.Speszył się. Nie powiem podobał mi się.Szliśmy w ciszy.Słyszeliśmy tylko chrapanie ludzi śpiących błogim snem,który mieliśmy zaraz zniszczyć.Dotarliśmy do drugiego kierowcy.


-Cześć Eve.-uśmiechną się drugi kierowca.-O ,a ty jesteś?-popatrzył na Bruca.


-Bruce Wayne.-podał mężczyźnie rękę.


-Tak jak batman.-uśmiechnął się.Chłopak towarzyszący mi był bardzo zdziwiony. Zachichotałam.Znowu zrobił tą słodką minę.-Eve powiedziała ci jak to zrobić,żeby było skuteczne?


-Nie.-Bruce był ciągle trochę zaszokowany.


******


Trochę krótki ale następny już niedługo.


Przepraszam że długo nie pojawiał się rozdział.Mam niestety szkołę.


Miłego tygodnia. :)

Comment