4. Koniec tego

- Chcę porozmawiać z córką.


- Dobra, ale talko chwilę.


Wzięłam telefon od chłopaka i przyłożyłam do ucha.


- Nic Ci nie jest ?


- Nie, jest w porządku - mówiłam przerażona, ze łzami w oczach.


- Co u twoich braci ?


- Logan jest ranny.


- Co ?


Cameron zabrał mi komórkę.


- Dawaj ten kod.


- Dobrze podam wam go, tylko nie róbcie krzywdy moim dzieciom.


Dylan podbiegł w kierunki biura i już po chili wrócił z kartką i długopisem.


- Dyktuj - rozkazał Cameron.


Tata zaczął wymieniać długi ciąg liczb, które mój brat skrupulatnie zapisał.


- Jeżeli zawiadomisz policję, możesz pożegnać się z dziećmi - oznajmił oschle, po czym się rozłączył.


Odłożył telefon na kuchenny blat.


- Pilnuj ich - powiedział Dylan, zabierając trzy czarne torby i idąc razem z Cameronem w stronę pomieszczenia w którym znajdował się sejf.


Gdy nie wdziałam już chłopaków, usłyszałam moją ulubioną piosenkę Shawna Mendesa, to był dzwonek mojego telefonu. Odruchowo poderwałam się żeby go odebrać.


- Siadaj mała - odezwał się Josh, podchodząc no mojej komórki - Twój ojczulek próbuję się dodzwonić.


Osunęłam się na się po ścianie. Mój tata na pewno zawiadomił już policję i zaraz tu będą. Pocieszałam się w myślach. W tym momencie moim uszom doszedł dźwięk dzwonka do drzwi. Josh nerwowo ruszył w ich kierunku.


- Pomocy - krzyknęłam.


- Cicho bądź - rozkazał biorąc pistolet do ręki.


Po chwili w salonie z powrotem pojawił się Dylan.


- Ktoś dzwoni do drzwi - oznajmił Josh.


- Wiem nie jestem głuchy - mój brat ukrytkiem wyjrzał przez okno.


- To sprzątaczka, spławię ją. Pilnuj żeby byli cicho.


Josh staną nad nami z odbezpieczoną bronią.


Dylan poszedł do drzwi otworzył je.


- Dzień dobry - zaczął, stojąc w drzwiach tak aby kobieta nie mogła wejść do środka.


- Dzień dobry, mam posprzątać dom przed jutrzejszym bankietem.


- To nie jest już konieczne, bal jest odwołany.


- Pomocy - krzyknęłam nagle.


- Milcz - Josh chwycił mnie za włosy i mocno pociągnął.


- Ałł.


- Cicho - szepnął, przystawiają mi broń do skroni.


W tamtym momencie okropnie się bałam.


- Co tam się dzieje - zapytała kobieta.


- Nic, siostra ćwiczy rolę do przedstawienia w szkole. Wybaczy Pani, ale jestem bardzo zajęty - powiedział i zamknął jej drzwi przed nosem.


Podszedł do okna, przez które wyjrzał.


- Poszła już ?


- Tak - stwierdził zdenerwowany Dylan - Miałeś ich pilnować.


- Pilnowałem, to nie moja wina, że twoja siostrunia nie unię trzymać języka za zębami.


Poczułam na sobie gniewne spojrzenie brata, który zbliżył się do mnie. W tym momencie do salonu wszedł Cameron trzymający torby wypchane pieniądzmi. Dwie z nich odłożył na podłodze.


- Idziemy - powiedział.


Chłopacy wzięli swoje torby. Po czym skierowali się w stronę drzwi. Dylan chwycił kluczyki do jednego z samochodów ojca. Po czym wszyscy wyszli z domu. Gdy zniknęli mi z oczy wstałam i podbiegłam do do mojego telefonu. Szybko wybrałam numer ojca.


- Hallo Jennifer.


- Tato, to był Dylan - powiedziałam zdenerwowana.


- Co.


- To on.


- Uspokój się, jadę do was.


- Wezwałeś policję ?


- Oczywiście że tak.


- Jennifer, Logan się nie odzywa - odezwał się Marcusa.


Błyskawicznie podeszłam do braci.


- Co tam się dzieje ? - w słuchawce usłyszałam głoś ojca.


- Z Loganem jest źle - wykrztusiłam, a po moim policzku spłynęła łza.


- Spokojnie zaraz tam będę.


Wtedy usłyszałam syreny policyjne. Wybiegłam przed dom. A moim oczom ukazały się dwa radiowozy. Z których wysiadła czwórka policjantów, z bronią w rękach. Podbiegłam do najbliższego z nich.


- Pomocy, mój brat jest ranny.


- Proszę się uspokoić, karetka już jedzie. Ili jest napastników ?


- Trzech, ale ich już tam nie ma.


- Niech pani tu zaczeka, a my się rozejrzymy - powiedział spokojnie policjant.


Stałam wpatrując się jak policjanci wchodzi do naszego domu. Moje serce biło bardzo szybko. Przykucnęłam i złapałam się za głowę. Moment później w drzwiach ukazał się Marcus i Justin.


- Co z Loganem ? - zapytałam, wstając.


Z nim zdążyłam usłużę odpowiedz, zobaczyłam potwierdzającą pod dom karetkę. Z domu wyszedł jeden z policjantów, machnął ręką do wysiadających właśnie ratowników. Którzy szybkim krokiem podążyli w jego stronę. Znikając za drzwiami. Dwaj moi bracia zbliżyli się do mnie i mocno mnie przytulili.


- Spokojnie, będzie dobrze.


Wtulona w nich stałam tak dopóki nie zobaczyłam, najstarszego brata na noszach. Od razu wypuściłam ich z objęć i podeszłam do Logana.


- Nic Ci nie jest - spytałam przerażona, łapią go za dłoń.


- Spoko - syknął z bólem.


Ratownicy wsunęli nosze do karetki i gdy mieli już zamykać drzwi zapytałam.


- Mogę jechać z wami ?


- Niech Pani wsiada.


- Justin, Marcus jadę z nim. Powiecie tacie że nic mi nie jest.


Usiadłam obok brata, wciąż mają łzy w oczach. Pojazd ruszył. Ratownik siedzący obok mnie zapewnił mnie że mojemu bratu nic nie grozi, mimo to całą drogę martwiłam się o niego.


Dojechaliśmy do szpitala, drzwi karetki otworzyły się. Ratownicy wyprowadzili nosze, kierując się prosto na S.O.R. Bez wahania poszła za nimi. Nagle zatrzymał mnie jeden z lekarzy.


- Niech pani tu zaczeka - mężczyzna zmierzył mnie wzrokiem.


Wtedy zdałam sobie sprawę że mam na sobie jedynie majtki i lekko zadurzy T-shirt. Zarumieniłam się ze wstydu.


- Tam jest poczekalnia - wskazał ręko, na miejsce w którym siedziało kilkoro ludzi.


Niepewnym krokiem tam podążyłam. Zajęłam miejsce w kącie, mają nadzieję że nikt nie zwróci na mnie uwagi. Jednak już po chwili wyczułam na sobie spojrzenia ludzi. Co jeszcze bardziej mnie speszyło. To oczywiście wina mojego stroju. Siedziałam tak pod natłokiem spojrzeń dopóki nie podszedł do nie przystojny mężczyzna. Miła na sobie typowe ubranie lekarskie. Granatowe spodnie i bluzkę na krótki rękaw z wyszytym na piersi napisem Newt Reed. Od razu domyśliłam się że jest lekarzem.


- Jennifer Bell ?


- Tak.


- Zapraszam, może pani zobaczyć się z bratem.- zaczął iść w stronę izby przyjęć.


Podążyłam z nim. Mężczyzna zatrzymał się, przy łóżku na którym leżał Logan.


- Nic Ci nie jest ?


- Jest w porządku - odpowiedział brat.


- To dobrze.


Wtedy poczułam nagły przypływ gorąca i momentalnie zrobiło mi się słabo. Uderzając głową o ścianę, osunęłam się na podłogę.


Powoli otworzyłam oczy, leżałam na szpitalnym łóżku. Byłam przykryta kołdrą, a na de mną stał ten sam przystojny lekarz.


- Co się stał - zapytała.


- Zemdlała Pani.


- Co z Loganem ?


- Wszystko w porządku.


- Zaraz przyjdzie pielęgniarka i poda Ci kroplówkę na wzmocnienie.


Skrzywiłam minę i powiedziałam.


- Nienawidzę kucia igłami.


Newt poruszył dwuznacznie brwiami. Zaśmiała się pod nosem. Humor od razu mi się poprawił.


- Nie da rady obyć się bez niej ?


- Jeżeli bardzo nie chcesz, to tak. Ale zalecał bym jednak przyjęcie kroplówkę.


- Skoro Pan doktor tak radzi to zgoda - stwierdziłam uśmiechając się.


Lekarz zaśmiał się.


- Jeszcze Cię odwiedzę - powiedział i oddalił się ode mnie.


Chwilę później przyszła pielęgniarka. Założyła mi wenflon i podłączyła kroplówkę. Byłam wyczerpana, więc postanowiłam się zdrzemnąć


Obudziłam się, rozejrzałam się w okół. Zobaczyłam stojącego nie opodal mojego łóżka Newt.


- Ktoś chce Cię odwiedzić - powiedział, pokazując na mojego tatę i braci stojących zaraz za nim.


Od razu zbliżyli się do mnie, a ja uśmiechnęłam się na ich widok.


- Jak się czujesz ? - zapytał ojciec, obejmując mnie.


- Już dobrze - wyciągnęłam ręce w kierunku Justina, by go przytulić.


Kolejno uściskałam wszystkich braci.


- Policjanci czekają w holu, chcą z tobą porozmawiać - oznajmił Marcus.


- Z wami już rozmawiali ?


- Tak wczoraj.


Kątem oka spostrzegłam zbliżającą się do mnie policjantkę. Kobieta podeszła do nie.


- Dzień dobry, możemy porozmawiać w cztery oczy ?


- Oczywiście - odpowiedziałam, spoglądając na mężczyzn.


- To my pójdziemy do bufetu - zasugerował mój tata.


Policjantka przysunęła sobie krzesło i usiadła na nim. Z kieszeni wyjęła niewielki kajet i długopis.


- Czy oni panią zgwałcili ?


- Cameron i Josh chcieli, ale im uciekłam, potem Dylan im zabronił - łzy napłynęły mi do oczu.


- Spokojnie, może pani opisać wszystko od początku.


- Dobrze - wyszeptałam przez łzy.


Zaczęłam streszcza kobiecie wydarzenia dzisiejszego dnia. Jak obudziłam się z bronią nad głową, jak chcieli mnie zgwałcić, jak uciekła i zostałam złapana. Mówił o tym jak się kłócili i o tym jak Logan został postrzelony.

Comment