1. Kiedy na mnie spojrzałeś

Nazywam się Jennifer Bell, mam 18 lat. Urodziłam się w Los Angeles. Nigdy nie narzekałam na brak pieniędzy ponieważ mój tata był właścicielem dużej wytworni muzycznej, poza tym miał udziały w wielu spółkach na giełdzie. Zawsze była córeczką tatusia, pomimo to że moi rodzice rozwiedli się kiedy miała 5 lat, a mój młodszy brat Justin 3 lata. Od tamtej pory mieszkaliśmy raz z mamą a raz z tatą. Mieliśmy jeszcze trzech starszych przyrodnich braci z dwóch poprzednich małżeństw taty. Najstarszy był 24-letni Logan. Studiował on filologię skandynawską na oksfordzie. Dość nietypowy kierunek zwłaszcza jak na Amerykanina. Ojciec nigdy nie ingerował w nasze wybory, jednak nie ukrywał że wolał by aby jego pierworodny syn wybrał zarządzanie, biznes lub coś związanego z muzyką. Mama Logana zmarła zaraz po jego urodzeniu. Niedługo po tym mój tata ponownie się ożenił z Hiszpanką. Dzięki czemu miałam jeszcze dwóch 20-letnich braci Marcosa i Dylan. Markus od dawna marzył o karierze solowej. Już w dzieciństwie tata często zabierał go ze sobą do pracy, gdzie czuł się jak ryba w wodzie. A niedawno dzięki znajomościom i pomocy taty, wydał swoją debiutancką płytę. Dylan nie studiował, ani w żaden sposób nie zamierzał zarobić na swoje utrzymanie. Kochał natomiast wydawać pieniądze ojca. Chyba traktował jego majątek jako sposób na życie. Jeżeli chodzi o mojego tatę to po trzech rozwodach zaczął wieść życie szczęśliwego singla.


Jako że był środek wakacji, jak co roku ja i moi bracia byliśmy od tygodnia na Hawajach. W ogromnym domu letniskowym taty. Rezydencja była w prost idealna 8 sypialni na piętrze, każda połączona z łazienką. Ogromny salon z dużym aneksem kuchennym. Gabinet w którym tata spędzał większość urlopu. Garaż mogący pomieścić 6 samochodów. W piwnicy była nieduża 20-osobowa sala kinowa oraz tak zwany pokój gier i zabaw w którym mieścił się między innymi bilard, wielki telewizor z xbox i pingpong. Przed domem znajdował się duży, pięknie oświetlony basen, stojąc przy nim było widać plażę. Na niedużym wzniesieniu za domem znajdowało się lądowisko dla helikoptera. Ulubionego środku transportu taty.


Jako że moi bracia jak zwykle byli zajęci sobą, a taty nie było w domu. Postanowiła wybrać się na plażę. Zwłaszcza że był piękny słoneczny dzień. Przebrałam się w swoje ulubione bikini. Do plaży nie było daleko więc narzuciłam na siebie tylko lekką sukienkę. Na stopy założyłam przewiewne sandałki. Pomijając to że na plaże nie chodzi się na szpilkach, to nigdy nie lubiłam butów na wysokim obcasach. Uważam że noszenie ich sprawia jedynie bul. Po za tym nie był mi potrzebne, miałam w końcu 178 cm, to jak dla mię i tak za dużo jak na dziewczynę. Przed wysiewem z pokoju zapakowałam jeszcze do torby ręcznik, okulary przeciw słoneczne i butelkę wody. Wzięłam swój ukochany teflon, z którym nigdy się nie rozstawałam i wyszłam z pokoju zamykając dziwi. Energicznie zeszłam po schodach i kiedy miałam już wyjść z domu. Usłyszałam głos Dylana, wychodzącego z kuchni i idącego w moją stronę. W ręku trzymał butelkę pepsi.


- Gdzie idziesz ?


- A nie widać ?


- Pewnie masz zamiar zmarnować kolejny dzień, na wylegiwanie się na plaży - stwierdził mój przyrodni brat.


- A jeśli tak to co ?


- Nic - odpowiedział poruszając ramionami, mijając mnie i idąc w stronę zejścia do piwnicy.


Wyszłam przez drzwi balkonowe. Od razu zobaczyła pływającego w basenie Logana. On od razu podpłukał do krawędzi basenu przy której przechodziłam. Uśmiechnęłam się do niego, a on zapytał.


- Idziesz na plażę ?


- Tak.


Po udzieleniu odpowiedzi zaczęła oddalać się od basenu, kierując się w stronę morza. Niespodziewanie Logan ochlapał woda moje nogi. Poparzyłam na niego z lekko zmarszczonymi brwiami.


- No co, przecież i tak idziesz na plażę - powiedział śmiejąc się.


Odłożyłam torbę plażową na jeden z 10 leżaków. Energicznie zrzuciłam z siebie sukienkę, wzięłam krótki rozbieg i wskoczyłam do basenu. Na chwilę zanurzyłam się w wodzie, po czym wypłynęłam na powierzchnię. Rozejrzała się i spostrzegłam wciąż rozbawionego Logana. Zamachnęłam się i mocno ochlapałam go wodą. Oczywiście zaraz odpłacił się tym samym.


- Przestań, proszę przestań - krzyczałam niemogący przestać się śmiać.


Kiedy byłam już na skraju basenu. Brat ostatni raz chlapnął nie wodą i zbliżył się do mnie.


- Miłego wylegiwania się na plaży - powiedział i pstryknął mnie w nos.


To był dla niego bardzo charakterystyczne.


- Dzięki - odpowiedziałam z grymasem na twarzy.


Po czym opierając się dłońmi o krawędź basenu, podciągnęłam się i wyszła z niego. Natomiast Logan wrócił do swojego poprzedniego zajęcia, czyli pływania. Podeszłam do leżaka, na którym stał moja torba. Wysłałam z niej ręcznik, pobieżnie się wytarłam i owinęłam. Podniosłam sukienkę jeżącą na kostce otaczającej basen. Po czym wrzuciłam ja do torby, którą zarzuciła na ramię. Pomachałam bratu idąc w stronę plaży. Jako że do plaży było tylko kilka metrów, po chwil stanęłam już na ciepłym piasku. Mimo tego że był bardzo ciepło nie był na niej wielu ludzi. Zresztą tak jak zawsze, chyba niewiele osób w ogóle zdawał sobie sprawę że jest tu plaż. Zdjęłam z siebie ręcznik i rozłożyłam go, na piasku. Usiadłam na nim po czym od razu położyła się na brzuchu. Zaczęłam wsłuchiwać się w szum oceanu. Uwielbiałam taką formę relaksu. Nie wiem jak długo trwało zanim zorientować się iż siedzący nieopodal chłopak, wpatruje się we mnie. Był to dobrze zbudowany szatyn z niebieskimi oczami. Od razu mi się spodobał. Postanowiłam dyskretnie zerknęłam w jego stronę. Chłopak czarując uśmiechnął się do mnie. Speszona odwróciłam się w przeciwną stronę. Nie chciałam ponownie odwracać się w jego stronę. Jednak nie wytrzymałam i po kilku minutach ponownie spojrzałam w jego stronę. Spostrzegłam że nieznajomy nadal na mnie patrzy. A po chwili wstaje, podnosi swój ręcznik z piasku, bierze go i idzie w moją stronę. Serce zaczęło bić mi mocniej. Nieznajomy mi chłopak przeszedł kilka dzielących nas metrów i stanął obok mnie. Odgarnęłam włosy z twarzy i spojrzałam w górę. Spostrzegłam chłopak wyciągającego do mnie rękę i przedstawiającego się.


- Cameron - powiedział patrząc na mnie.


Usiadłam i podałam mu rękę.


- Jennifer.


Szatyn schylił się i ku mojemu ogromnemu zdziwieniu delikatnie ucałował moją dłoń.


- Mogę usiąść obok Ciebie ?


- Oczywiście - odpowiedziałam bez wahania.


Chłopak od razu usiadł koło mnie.


- Pięknie wyglądasz w tym kostium mnie


- Dzięki - odpowiedziałam.


Zaraz po tym niepewnie spoglądając w dół na swoje piersi, by sprawdzić czy przypadkiem czegoś mi nie widać.


- Niemartwa się gdyby coś był nie tak powiedział bym Ci, nie jestem z tych chłopaku którzy rozbierają dziewczyny wzrokiem.


- To czemu się tak we mnie wpatrywałeś.


- Bo nigdy wcześniej nie widziałem tak pięknej dziewczyny jak ty.


- Dzięki, ale ja tak siebie nie oceniam.


- To ogromny błąd.


- Nie sądzę.


- Przestań, masz boską figurę, piękne oczy, idealne włosy, wspaniałe usta które aż chce się pocałować.


Patrząc na niego szeroka się uśmiechnęłam. On powoli zbliżył się do mnie. Położył swoją dłoń na mojej szyi, zaczął ją delikatnie gładzić. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Cameron zbliżył swoje usta do moich. Serce zaczęło mi bić mocniej. Jednak udało mi się opanować i odkręciłam twarz w drugą stronę.


- Wybacz niepowinienem - przeprosił od razu chłopak.


- Zaczekaj nie oto chodzi - mówiąc położyłam swoją dłoń na jego ręku - Ja po prostu jeszcze nigdy się nie całowałam - wyznałam zawstydzona.


Od razu po tym zrobiłam się cała czerwona, poczułam się nieswojo i spuściłam głowę w dół.


- Jennifer - wypowiedział moje imię.


Co spowodowało że z powrotem na niego spojrzałam. Cameron nadal głaszcząc moją szyję, zaczynając mnie delikatnie całować. Starłam się jak najlepiej odwzajemnić jego pocałunki. Nie wiem dlaczego tak szybko mu uległam, przecież dopiero co go poznała. Nie powinnam od razu się z nim całować, jednak to było silniejsze o de mnie. Nigdy nie czułam się tak dobrze przy żadnym chłopaku. Cameron wciąż składając na moich ustach pocałunki, przechylił mnie i położył na piasku. Niedługo po tym leżałam na plecach, a Cameron wtulony we mnie obejmował ręką mój brzuch. Subtelnie go gładząc. Uśmiechnęłam się patrząc na niego, on odwzajemnił uśmiech.


- Mieszkasz tutaj ? - zapytałam nowo poznanego chłopaka, nadal leżąc w jego ramionach.


- Nie, ale często przyjeżdżam tu na wakacje.


- Naprawdę to tak jak ja. Uwielbiam spędzać tutaj wakacje.


- Zdradzisz mi w jakim hotelu się zatrzymałaś ?


- Nie mieszkam w hotelu - powiedziałam z przekornym uśmiechem.


- W takim razie gdzie ? - zapytał zdziwiony.


- Razem z moimi braćmi, jak co roku spędzamy wakacje w domku letniskowym naszego taty.


- Masz braci, jak się nazywają ?


- Logan, Marcus, Dylan i Justin - wymieniłam po kolei wszystkie i imiona.


- Wow, masz aż czterech braci i żadnej siostry.


- Tak.


- Nie chciałaś nigdy mieć siostry ?


- W zasadzie to nie, moi braci mi wystarczali. A ty masz rodzeństwo ?


- Mam starszego brata.


- Jak się nazwa ?


- John.


Czas mijał, a my nadal leżeliśmy. Rokoszując się swoim towarzystwem. Nie miałam zamiaru tego przerywać, nie wiem dlaczego, ale w towarzystwie Camerona czułam się tak błogo i bezpiecznie.


- Jennifer - usłyszałam chłopaka, wypowiadającego moje imię.


Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Jednak zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć. Poczułam obje dłonie chłopak łapiące moje biodra. Cameron uniósł mnie ku górze. Spontanicznie objęłam nogami jego tułów. Na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech, który stopniowo zamienił się w śmiech. Natomiast chłopak trzymając ręce pod moimi pośladkami zaczął iść w stronę oceanu. Idąc czarująco się do minę uśmiechał.

Comment