Czterdziesty czwarty bohater

Luke wesoło uśmiechnął się w stronę Jennie, która siedziała na samiusieńkiej krawędzi fotela obitego skórą i siorbała sobie pyszną herbatkę. Był dość późny wieczór, a oni jakoś spontanicznie spotkali się na małe ploteczki.


-Opowiedz mi lepiej o tym sowim Chanyeolu - mruknął chłopak, patrząc na koleżankę znad swojego kubka. Czuł przyjemne ciepło, jakie ciepły napar rozprowadzał po jego ciele. Tego dnia ta herbata była jedyną rzeczą, która zagościła w jego żołądku.


-Jest strasznie brzydki - zaśmiała się dziewczyna, uroczo marszcząc swój nosek. Oczywistym było, że tylko żartowała. - Naprawdę, ma strasznie odstające uszy.


-Musisz mi go koniecznie kiedyś przedstawić - powiedział poważnie. Chciałby zobaczyć kto zdołał aż w takim stopniu zamącić w głowie tej brunetce. 


-Może lepiej nie, Chan jest chorobliwie zazdrosny - odparła, pociągając sporego łyka ciepłego napoju. Skrzyżowała swoje nogi w kostkach, aby było jej odrobinę wygodniej.


-Nawet o królową? - chłopiec podniósł swoje równiusieńkie brwi do góry, patrząc na dziewczynę, będąc dość bardzo rozbawionym.


-Nawet o króla - zaśmiała się, a uśmiech na ustach Luke'a nieco zbladł. Bo jedno było pewne, o króla to miał prawo być zazdrosnym. Prawo, a nawet obowiązek. 


Między nimi zapanowała niezręczna cisza, kiedy dziewczyna zorientowała się jak wielką głupotę palnęła. Blondyn pokręcił się niemrawo na swoim miejscu, patrząc na towarzyszkę spod przymrużonych powiek. Czuł się źle po tym, co powiedziała.


Bruneta zagryzła wargę, będąc na siebie tak bardzo złą. Doskonale wiedziała, że młodszy nie lubił tego tematu, a ona bezmyślnie go zaczęła.


-Już późno, będę się zbierać - zdecydowała, wiedząc, że ucieczka była w tamtej sytuacji najlepszym wyjściem. Chłopiec pokiwał główką nieprzytomnie, zatapiając swoje myśli gdzieś bardzo głęboko, gdzie Jennie z pewnością nie mogła dotrzeć.


Niepewnie wstała ze swojego miejsca, cały czas zerkając w stronę blondyna, którego wzrok nagle stał się rozmyty i zamglony. Dziewczyna pluła sobie w brodę za taką głupotę. Przecież doskonale wiedziała, że przechodzą właśnie mały kryzys, a Luke nawet nie chce z nikim rozmawiać na temat swojego męża, ale jasnym było, że para musi się pogodzić. W taki, czy inny sposób, ale musi dojść do porozumienia. Najgorszym jednak było to, że nikt nie wiedział o co dokładnie im chodzi. Nawet oni zdawali się nie mieć stuprocentowej pewności. Ruszyła w stronę drzwi, nie odzywając się ani jednym słowem, które mogło tylko pogorszyć całą sytuację. Jennie musiała po prostu dać królowej chwilę czasu dla siebie.


Chwyciła za klamkę i popchnęła ją, a widok jaki zastała za drzwiami nieco ją zdziwił. Z zaciśniętą w pięść ręką w górze stałą tam Lisa, jakby szykując się do zapukania w drewnianą powierzchnię. brunetka kompletnie nic nie powiedziała, tylko przeszła obok niej, mierząc ją zimnym spojrzeniem. Zdecydowanie nie pałała do tej dziewczyny żadnymi pozytywnymi emocjami.


Lisa odchrząknęła, przyglądając się sylwetce oddalającej się dziewczyny i przestąpiła próg, szczelnie zamykając za sobą drzwi. Luke podniósł na nią swój obojętny wzrok i uśmiechnął się dziwnie oraz odrobinę gorzko. Blondynka była ostatnią osobą, którą chciał widzieć.


-Słucham cię - wstał z łóżka i stanął naprzeciw dziewczyny, uniemożliwiając jej tym samym wejście w głąb pomieszczenia. Był od niej odrobinę niższy, ale kiedy zadarł swoją głowę wysoko, wcale nie czuł się taki malutki. W tamtej chwili ogarnęła go złość.


-Przyszłam porozmawiać - powiedziała powoli, chcąc zrobić krok w przód, ale przeszkodziła jej w tym drobna sylwetka chłopca przed nią.


-Więc słucham - rzucił krótko, nie mając ochoty na użeranie się z byłą przyjaciółką. Skrzyżował swoje ramiona na piersi, tuż nad brzuszkiem i spojrzał srogo na swojego gościa. 


-Co się stała między tobą i Michaelem? - zapytała wolno, widząc postępującą wściekłą czerwień na twarzyczce królowej. Miała wrażenie, że blondyn zaraz fuknie obrażony, tupnie nogą i wyprosi ją ze swojej komnaty. 


Luke zacisnął swoje szczęki, nie chcąc powiedzieć czegoś niestosownego do członkini królewskiej rodziny. tak bardzo chciałby powiedzieć jej coś bardzo niemiłego, aczkolwiek nie mógł, a przynajmniej nie powinien, a on zdecydowanie nie chciał sobie psuć wizerunku nowej królowej.


-Nie twoja sprawa - odwarknął w jej stronę, być może odrobinę zbyt głośno, ale emocje puściły. Nie mógł nawet patrzeć na jej uroczą twarz bez skrzywienia się. Nagle, w zupełnie niespodziewanych okolicznościach, Lisa stałą się osobą, której szesnastolatek nie potrafił ścierpieć.


-Chciałam tylko pomóc - zauważyła podniesionym głosem dziewczyna, której powoli także zaczęła się udzielać bezpodstawna złość. 


-Nikt tutaj nie potrzebuje twojej pomocy, Lisa. Po prostu stąd wyjdź.


Chłód głosu Clifforda w tamtym momencie był w stanie zmrozić niejedno serce, w tym także to jego własne, które zakuło boleśnie na myśl o tym, że jeszcze nie tak dawno dziewczyna była mu tak bardzo bliska. Powoli tracił każdego i nie mógł nic na to poradzić, to była tylko i wyłącznie jego wina.


Dziewczyna odwróciła się na pięcie i gniewnym krokiem opuściła pokój, trzaskając za sobą drzwiami niesamowicie mocno i głośno. Chłopiec westchnął i przetarł swoją buzię wewnętrzną stroną dłoni, będąc całkowicie wypranym z emocji i bezsilnym. Miał dość tego, że nie potrafił zatrzymać przy sobie ludzi, na których mu zależy. Miał dość tego, że oni zawsze znajdowali kogoś, kto jest zdecydowanie o niebo lepszy niż on i zostawiali go, nawet nie martwiąc się jego uczuciami. Miał dość tego, że dokładnie nikt nie liczył się z nim. Miał dość bycia sobą.


Położył się na swoim łóżku, przykrywając się pościelą pod sam nos, aby nie musieć na siebie patrzeć. Zacisnął dłonie na swoich udach, kuląc się w sobie i energicznie mrugając oczętami. Ogarnęło go okrutne poczucie beznadziejności, które nijak nie chciało go opuścić.


Jedyną jego nadzieją był jego mąż, który powinien pojawić się w jego komnacie lada chwila. Chciałby przyspieszyć jego przybycie, ponieważ sam już nie dawał rady. Rozpadał się na małe kawałeczki, które najprawdopodobniej były już nie do poskładania. Na całe szczęście niedługo potem Michael przybył.


Nikt nie wiedział o ich nocnych schadzkach. Choć tamtym razem było nieco inaczej.






hej hej hej!!!!!


wróciłam już, przepraszam, że nie było rozdziału ostatnio, ale nie miałam zupełnie siły i jeszcze miałam mnóstwo wyjazdów i tak jakoś wyszło. 


cieszę się, że już jestem i jak na razie trochę tu zostanę, ale nie obiecuję, że rozdziały będą codziennie, jak do tej pory, ponieważ idę w tą sobotę na wesele no i całe te przygotowania, ya know


mam pytanie: wolelibyście rozdział na not today czy na super star?


bo przymierzam się do napisania czegoś, ale idk


do następnego meow



Comment