schematyczne fanfiction|h.s

Jako, że autorka prosiła mnie o usunięcie recenzji, a jestem z niej dosyć zadowolona, to postanowiłam usunąć jej nicka i tytuł opowiadania, mam nadzieję, że będzie dobrze.


No dobra... Na wstępie tylko pragnę zaznaczyć, że recenzja nie jest zbyt przychylna... Zaczynajmy!


Historia, z tego co wyczytałam, jest trochę takim spin-offem od historii rodziców głównej bohaterki. Podobno można ją zrozumieć bez czytania głównej historii, jednak niektóre wątki były bardzo z nią powiązane.


Fabuła skacze sobie, jak dzieci puszczone luzem do parku trampolin, kto nie skacze ten z policji i tak dalej. Perspektywy zmieniane są co dwa, trzy akapity i nie idzie się w nich połapać. Dodatkowo, ani notki, ani zmiany perspektyw nie są jakkolwiek oznaczone, więc wszystko się zlewa. W jednym momencie akcja się niemiłosiernie wlecze, a w innym pędzi jak Struś Pędziwiatr po prochach. Ewentualnie na prochach z silnikiem rakietowym.


Interpunkcji prawie nie ma, notorycznie gubione są nie tyle przecinki, co kropki, zapis dialogów jest niepoprawny nie że względu na użycie myślników, a ze względu na brak odznaczenia poszczególnych wypowiedzi, które czasami nawet pisane są równo z tekstem. Nawiasy wstawiane są bez powodu i gdzie popadnie, wciskając nam irytujące wtrącenie.


Ortografia nie jest w najlepszym stanie, od podstawowych błędów po literówki. Nie rzuca się to aż tak bardzo w oczy w późniejszych rozdziałach, ale na początku jest tragicznie.


Ale to jest nic! Nic, w porównaniu z akcją rozgrywającą się pod wiązanką błędów maści wszelakiej (obok zapalmy znicz). Główna bohaterka czuje się niekochana przez rodziców, bo ma młodszego brata, którym muszą się zajmować. Ona sama jest już prawie dorosła. Harry Styles (moje bubu, co oni ci tu zrobili), jej ojciec, zachowuje się jakby dopiero co wyszedł z rynsztoka, jest tajemniczym gangsta boii i ten brak jakiegokolwiek powiązania z rzeczywistym odpowiednikiem tej postaci aż boli. Matka głównej bohaterki jako jedyna przejawia czasami oznaki inteligencji, które szybko są tłumione przez, chociażby, jej syna. Brakuje jej asertywności, kręgosłupa moralnego i rozwagi, ale tak to mogłaby być całkiem niezłą postacią.


Brat naszej bohaterki to typowy maminsynek, któremu mamusia wszystkiego zabrania, coby się nie zranił. Również czasami miewa jakieś przebłyski, ale okazuje się, że to pociąg, który zabija myślenie w zarodku.


Rozdziały są za krótkie lub średnie, ale jest ich dużo. I wszystkie są złe. Wszystkie są pełne błędów, pełne dupereli i bzdur. Wszędzie wychodzi brak researchu, a nawet tak prosta rzecz, jak poprawny zapis imion tutaj jest zbyt trudna.


Dialogi to zło wcielone nikt tak ze sobą nie rozmawia w realnym życiu. Po prostu nie.


Relacje między postaciami są plastikowe i sztuczne, a wątek miłości głównej bohaterki z Niallem Horanem jest jeszcze gorszy. To już nie jest plastik - to jest przesadzony botoks. Wszyscy sami sobie przeczą, mówią jedno, robią drugie, zachowują się nieodpowiedzialnie.


Plus tego opowiadania to naprawdę ładna i estetyczna okładka. Kolory są do siebie dopasowane, napis też jest w porządku. Chociaż tyle. Naprawdę się cieszę, że znalazłam jakieś dobre strony, bo jestem tu żeby pomagać, a nie jedynie wytykać błędy.


Naprawdę chciałam napisać o tej pracy coś pozytywnego. Bardzo chciałam. Ale jak, skoro w moim odczuciu nawet autorka zdaje sobie sprawę ze swojego położenia. Co rozdział na końcu znajdujemy żebranie o komentarze i gwiazdki, to rozdział pojawi się szybciej. Może za te komentarze i gwiazdki należałoby poszukać sobie bety lub wkleić tekst do Worda i sprawdzić błędy za pomocą komputera, bo, poza ogólną szkodliwością zachowań bohaterów, błędy da się szybciutko poprawić.


Opowiadanie gloryfikuje przemoc domową, uprzedmiotowienie kobiet, tłumacząc wszystko słowami "taki ma charakter". Później czytamy, jak to takie zachowania nie są złe, a już w następnym akapicie mamy je podane jak na tacy. Żeby nie było, nie mam nic przeciwko pisaniu o przemocy domowej, o gangach, porwaniach czy syndromie sztokholmskim. Ale błagam, niech nie będzie to robione z takim wydźwiękiem! Trochę researchu, szukania informacji, prawdziwych historii, faktów, jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Tu nawet nie ma mowy o zachowaniu ofiary czy osoby na syndrom cierpiącej, nie! Tu mamy tylko ciche przyzwolenie, bo go kocham i on kocha mnie.


Obserwujemy też problem braku ciągu przyczynowo - skutkowego. Wydarzenia nie są ze sobą w żaden logiczny sposób powiązane, a sama autorka wyraźnie się w nich gubi.


Och, i jeszcze jedno. Naucz się budować zdania. Nie ma potrzeby wciskania do myśli bohaterów słowa ja, bo jak mówią o sobie to i tak to wiadomo. Nie ma potrzeby budowania multum krótkich zdań, jedno dłuższe wystarczy. Nie ma potrzeby budowania zdań oczywistych i naiwnych, bo w opowiadaniu tego pokroju, opowiadaniu, które jest opowiadaniem akcji, smaczek tajemnicy jest bardzo ważny. Wyzbądź się powtórzeń, nie zaczynaj zdania od "jak" tylko "kiedy", "jeśli"...


Ogromnym plusem tego opowiadania jest okładka i właściwie to tyle. Droga Autorko, masz przed sobą mnóstwo pracy. Ogrom. Zacznij sobie od rozpisania planu wydarzeń i charakterów postaci. W ten sposób nic nie będzie Ci się mieszało, a Twoją pracę będzie się lepiej czytało. Potem popraw wszystkie rozdziały, od góry do dołu, rozdziel notki od rozdziałów i zajmij się opisem. Nie rób z bohaterów hipokrytów, nie przecz własnym słowom, a masz wielkie szanse na odratowanie swojej pracy. Widać, że chcesz pisać i lubisz to robić, a każdy z nas kiedyś zaczynał.


All the love!
Avsie


Oh, byłabym zapomniała. Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla jakiejkolwiek przemocy.
Nigdy. ❤


Comment