Zwiadowca cz.2

-Dawaj Cath! Jeszcze tylko 10! - dopingował mnie Minho podczas gdy ja robiłam pompki. Większość strefy przyszła popatrzeć, bo w końcu "jakim purwa cudem dziewczyna da radę zrobić 150 pompek?!". A no takim purwa! Właśnie byłam przy 145, a moje ręce zaczęły odmawiać posłuszeństwa.


-Patrzcie! Wymięka! Wiedziałem, że nie da rady - krzyknął jakiś strefer, a ja uniosłam głowę do góry. To był Gally, no bo niby kto inny.


Nie poddawaj się Cath. Dasz radę. 146. Jeszcze trochę. 147. Minho w ciebie wierzy. 148. Thommy siedzi obok i właśnie bije się z Gallym za ciebie. 149. Patelniak zrobi ci tort. 150.


-Już zrobiłaś  150! - usłyszałam głos brata, ale był on jak przez mgłę.


Newt Cię kocha. Chłopaki cię kochają. Cath pokaż innym, jak bardzo się mylą.


151. 152. 153. 154...200


Wstałam z podłogi na chwiejących się nogach, ale z powrotem znalazłam się na ziemi, lecz z taką różnicą, że miałam na sobie ciężar. I to w dodatku ciężar, który gada. Irytujący ten ciężar. Nazywa się "PIKOLONY SMRODAS MINHO NIE RUSZAĆ BO CIĘ ZAGADA NA ŚMIERĆ".


Ruszyłam i teraz co. Mam na głowie tego smroda. No trudno - jakoś z nim wytrzymam.


-Dałaś radę Cath. Pobiłaś rekord Gally'ego. Pobiłaś rekord strefy - oznajmił mi Minho, a ja zrzuciłam go ze swojego ciała.


-Ciężki jesteś klumpie - stwierdziłam i zaśmialiśmy się. Zobaczyłam wyciągniętą przed siebie rękę, chwyciłam ją i ktoś pomógł mi wstać. Przytuliłam chłopaka i zaciągnęłam się jego zapachem. Nie musiałam na niego patrzeć, żeby wiedzieć, że to Newt. Objął mnie w tali i ucałował moje czoło.


-Gratuluję Cathie - szepnął, a ja podniosłam głowę i stojąc na palcach, musnęłam jego usta. Rozpoczęły się gwizdy streferów, a my zaczęliśmy się śmiać.


-Wracać do pracy Szczylniaki! Mamy z młodą jeszcze pare testów do zrobienia! - krzyknął mój "ulubiony" Azjata. -Cath, musisz mi jeszcze przebiec kilka kółek wokół strefy.


-Ile dokładnie?- dopytałam, a Minho uśmiechnął się chytrze.


-Tyle ile dasz radę. Generalnie to od 20 w górę, więc będziesz biegać dopóki nie zrobisz 21 usranych kółek - parsknął śmiechem, a ja zmrużyłam oczy.


-Zrobię ci purwa 30 złamasie - oznajmiłam, a brat znowu się zaśmiał.
-Chcesz bić kolejne rekordy? Chyba nie tym razem. Przy bieganiu najwyższy rekord to 50 kółek w 25 minut i jest to moje osiągnięcie. Pobij to skarbie - uśmiechnął się chytrze, ale nie rozmawiał z pierwszą lepszą ciotą tylko rozmawiał ze mną więc bez mrugnięcia okiem oparłam się o jego ramię i rzekłam:
-51 kółek w 10 minut. Założysz się, że tyle zrobię?
-Jak już wygram to będziesz musiała cały dzień udawać małe dziecko. Seplenić, chodzić w sukienkach z dwoma kucyczkami itd. Jeżeli jakimś cudem wygrasz to zostaniesz zwiadowcą i do tego obejmiesz moje stanowisko. Stoi? - napluł na dłoń i wyciągnął ją w moją stronę myśląc, że się brzydzę. Nie ze mną te numery. Naplułam na rękę i uścisnęłam tę jego z wielką siłą, przez co lekko się skrzywił.
-Stoi.


-Wow- powiedział Newt, a my zwróciliśmy się w jego stronę. - Purwa na bank jesteście rodzeństwem.
-To już było pewne skarbie - stwierdziłam i kiedy Minho nie patrzył, wytarłam rękę w jego koszulkę. - Nie chcę Cię wyganiać słońce, ale mam jeszcze 51 kółek do przebiegnięcia więc mógłbyś już iść i zrobić coś pożytecznego?


Chłopak zaśmiał się tylko i lekko schylił się do mnie wskazując palcem na swój policzek, który musnęłam ustami.


-Fuuuu możecie nie przy ludziach? - zapytał zniesmaczony Minho, ale obydwoje wiedzieliśmy że żartował. Burak jeden.
-No już idę - Newt podniósł ręce w celu poddania się i poszedł.


Patrzyłam na jego plecy jak odchodził, ale w końcu zwróciłam głowę w kierunku brata, który szczerzył się jak stary pedofil. Jakby się zastanowić to może jest w tym trochę prawdy. Przynajmniej wyglądał podobnie.


-No to co... Ustaw się do biegania, rozciągałaś się wcześniej więc oszczędzimy sobie czasu i od razu zaczniesz bieg. Ustaw się ładnie jak na pięknego chłopca przystało i jedziemy - wytarmosił mój policzek jak jakaś stara ciotka, a ja uderzyłam go w rękę.
-Zabieraj łapy pedofilu i patrz jak wygrywam nasz zakład przegrywie.


***


-Ustawiona? - kiwnęłam głową, a Minho ustawił stoper na 10 minut. - Trzy! Dwa! Jeden! Start! - krzyknął, a ja wyrwałam się do biegu. No to teraz liczymy... pierwsze kółko... drugie kółko, trzecie... czwarte... dziesiąte... dwudzieste... trzydzieste czwarte... czterdzieste ósme... czterdzieste dziewiąte... pięćdziesiąte i pięćdziesiąte pierwsze.


Stanęłam przed bratem i dokładnie wtedy stoper zaczął piszczeć.


-Wygrałam.

Comment