15.

Remus powoli się ocknął. Z trudem podniósł się z poduszki, był w skrzydle szpitalnym. Jak długo? Dlaczego? Ostatnie wydarzenia uderzyły go jak pociąg towarowy. No tak, dlatego.


- W końcu do nas wróciłeś - James też nie spał. Leżał oparty o stos poduszek.


- Ile godzin spałem? - ziewnął Remus.


- Godzin? - James uniósł brew. - Nie było cię dwa dni.


- D-dwa dni?


- Słuchaj, może powinieneś się położyć...


- James, z tego co pamiętam, to ty byłeś poszkodowany.


- No tak, bo widzisz... Pomfrey cię zbadała i...


- Lunatykuuu! - Syriusz wpadł do szpitala i od razu znalazł się przy łóżku Remusa. - Jak się czujesz? Merlinie, tak strasznie cię przepraszam, nie pomyślałem, że mogłoby....


- Stop! - krzyknął Remus. Syriusz zamilkł. - Co się do jasnej cholery dzieje? 


James i Syriusz posłali sobie porozumiewawcze spojrzenia.


- Czy ja umieram? - zapytał niecierpliwiąc się.


- Remusie... - zaczął Black ale poczuł suchość w gardle widząc zaniepokojoną minę na twarzy chłopaka. - Proszę, nie nienawidź mnie.


- Łapo - Remus wziął go za rękę - co zrobiłeś?


- Ja, no... - spojrzał mu w oczy. - Możliwe, że wcale nie jestem taki dobry w aportowaniu, jak myślałem... Nastąpiły pewne komplikacje, chociaż szło dobrze....


- Nie masz nerki - przerwał mu James. - Przepraszam, ale  nie mogłem tego słuchać.


- Że co...? -  Remus popatrzył na nich z przestrachem.


- James, zabiję cię....


- Chyba zaraz zwymiotuję... - Lupin instynktownie objął się rękami. - To się nie dzieje naprawdę...


Poczuł, jak trzęsą mu się dłonie. Zacisnął powieki, nie panikuj. Nie panikuj. Powoli wypuścił powietrze i otworzył oczy. Dwójka przyjaciół patrzyła na niego ze zmartwieniem.


- Pomfrey mówiła, że można to wyleczyć.


- Dobra. Już mi lepiej.


- Gniewasz się? - zapytał Syriusz.


- Gniewam? A powinienem? 


- Ehh, no...


- Łapo. Nie gniewam się - Remus pchnął go w ramię. - Tylko... To dziwne i... - niespodziewanie Syriusz przytulił go. 


- Przepraszam.


Tkwili tak przez chwilę, aż James nie zdecydował się odezwać.


- Nie żebyście mi przeszkadzali, ale ja też tu jestem.


- Jeszcze z tobą nie skończyłem - mruknął Syriusz odsuwając się.


Remus się zaczerwienił.


- Uhh. Jest jeszcze coś, o czym powinienem wiedzieć?


- Sami nic nie wiemy - westchnął Rogacz.


- Żadnych wiadomości o Peterze, Regulusie... 


- Przecież Dumbledore już wie, prawda? - Remus ułożył się na poduszce.


- Teoretycznie. Niewiele może zrobić. Ministerstwo nie przejmie się zniknięciem kilkoro uczniów, których nikt nie szuka. Nie będą chcieli wzniecać fałszywych alarmów. 


- Pieprzona polityka - James zwiesił nogi z łóżka.


- Nauczyciele ciągle z nami rozmawiają, ale nie wiem, czy ktoś z góry się tym zainteresuje.


- Więc może my też powinniśmy odpuścić...? - mruknął niepewnie Remus. 


- Odpuścić? - Syriusz powiedział to, jakby słowo ledwo przeszło mu przez gardło.


- Łapo, pomyśl. Sami nic nie zdziałamy. Widzisz, jak skończyło się to ostatnim razem.


- Ale Peter...


- Widziałeś co zrobił. To nie jest ta sama osoba, z którą dzieliliśmy dormitorium.


- Regulus... - kontynuował.


- Poradzi sobie. I zajmie się Glizdogonem.


Syriusz zamilkł.


- Wiecie, że mam rację, prawda?


- Niestety - przytaknął James. - Łapo, zaczekajmy chociaż tydzień. Zobaczymy, może wszystko samo pójdzie do przodu.


***


Wypuścili ich ze skrzydła jeszcze tego samego dnia. Remus długo zapewniał Pomfrey, że nie ruszy się poza Wieżę Gryffindoru, nie zamierzał. Natomiast James nie do końca stosował się do narzuconych przepisów.


- Ja mam nerki na miejscu - rzucił tylko, zanim wyciągnął Lily na spacer.


Powoli szli po błoniach jedną ze ścieżek wydeptanych przez uczniów trzymając się za ręce.


- Jesteś pewien, że masz wszystkie narządy na miejscu?


- Nie wiem, jak chociaż przez chwilę mogłaś pomyśleć, że zrobiłaś coś gorzej niż Łapa. No może jesteś jeszcze trochę za grzeczna, ale pracuję nad tym.


- Chwila zwątpienia? Tak myślę. Jak Syriusz sobie radzi?


- Strasznie przejął się bratem. Mam nadzieję, że mu przejdzie. Nie jest mu nic winien.


- James, to nadal rodzina.


- Wiem, że tak jest ale po prostu... nie zasłużył na to.


- James? - zapytała po chwili.


- Mhm?


- Severus... On próbował mnie ostrzec.


Potter z całej siły próbował nie rzucić jakiegoś nieodpowiedniego komentarza.


- Próbował?


- Wtedy nas złapali, ja... James, ja się o niego martwię.


- Jak możesz się martwić o...


- James! On... chciał zrobić coś dobrego.


- Jeśli coś wiedział, to wcześniej przyłożył do tego rękę.


- Pewnie tak, ale...


- Jeśli tak zrobił, to teraz powinien się z tym uporać. Lily, dlaczego ty tego nie rozumiesz?


- Czego nie rozumiem?


- Nie chcę się z tobą kłócić.


- Ja też nie.


Zatrzymali się w miejscu i uśmiechnęli się do siebie.


- Koniec tematu? - zapytał z nadzieją James.


- Koniec - przytaknęła Lily i stając na palcach pocałowała go.


Kiedy powoli się od niego odsunęła oboje usłyszeli głośny huk.


***


- Muszę powiedzieć, że miałem pewne plany, ale twoja upartość wszystko rujnuje.


- Przepraszam? - Remus oparł się o balustradę, kiedy szli po schodach.


- Ty przepraszasz? - parsknął Syriusz, kiedy zamknął drzwi od dormitorium.


- To na mnie spadły oskarżenia, więc chyba tak wypada. Mamy plan B, który nie wiąże się z wychodzeniem stąd?


- Przecież coś ci obiecałem - Syriusz uśmiechnął się i złożył pocałunek na ustach Remusa.


- Okej, chyba mi to pasuje - wymruczał nie odrywając się od Blacka, kiedy ten pociągnął ich na łóżko i wciągnął Remusa na swoje kolana.


- W porządku? - Łapa odsunął się na chwilę.


- Jak nigdy - Blondyn złożył pocałunek na jego szyi.


- W takim razie ściągaj to - Syriusz pociągnął go za koszulkę zdejmując mu ją przez głowę.


Kiedy część garderoby wylądowała na ziemi ich usta znów przywarły do siebie, jednak nie trwało to długo, bo z dala dało się słyszeć donośny huk.


Odskoczyli od siebie i odruchowo podeszli do okna.


- Nie może być... - wymamrotał Remus i złapał Syriusza za rękę.


Na niebie rozciągał się Mroczny Znak. Nie mieli pojęcia co on oznaczał, ale wiedzieli jedno.


- Zbliża się wojna. 


Jest to już koniec opowieści, nad którą spędziłam prawie dwa lata. Kto by pomyślał? Jeszcze raz dziękuję za wszystkie głosy, komentarze i zawarte w nich ciepłe słowa. Chyba każdy autor wie jak niesamowite jest uczucie, gdy ktoś poświęca mu trochę uwagi. Więc już po raz ostatni zachęcam do zostawienia gwiazdki i komentarza. Jeśli ktoś ma ochotę, to na moim profilu powinna się już pojawić moja nowa praca o tematyce Wolfstar. Serdecznie zapraszam!  


Natalia


Comment