18. Jestem w...

Siedziałam cała po spinana. Od kiedy Alex wszedł do tego pomieszczenia i zasiadł dokładnie na przeciwko mnie, nie potrawie się skupić. Dalej rozmawiam z Tati lecz teraz odpowiadam jej jedynie krótkimi słowami, bo tego nie można nawet zdaniem nazwać.

-I do tego przysz...- urwała w połowie słowa i nachyliła się w moją stronę- Wiem że mnie nie słuchasz- zaśmiała się lekko.

-Nie, ja tylko...-próbowałam się bronić, ale sama stwierdziłam że idzie mi to tak nieudolnie więc odpuściłam.

-Hailie, widzę to lepiej niż ktokolwiek kto tu siedzi. Mimo że znam cię naj krócej- przerwała na chwilę- Zauważyłam że od kiedy do pomieszczenia wszedł ten brunet, nie zachowujesz się normalnie i w pełni pochłania twoje myśli. Nieładnie Hailie, przecież na palcu nosisz obrączkę.

Popatrzyłam jej prosto w oczy i już wiedziałam że mnie rozgryzła.

Chociaż nie do końca, bo nic nie czuje do Alexa ani nigdy nie czułam. Po prostu jest mi niezręcznie z tym że jeszcze trochę ponad rok temu się z nim spotykałam, a teraz jestem mężatką i do tego z dzieckiem w drodze. 

-Do Alexa nic nie czuje. To strasznie długa historia. Ale nigdy go nie kochałam. Byliśmy raczej przyjaciółmi z przywilejami- Tati rozchyliła delikatnie usta w zdziwieniu- On o tym dobrze wiedział. Lecz z czasem zaczął do mnie coś czuć, a ja wręcz przeciwnie. Poznaliśmy się kiedyś w Barcelonie w jednym barze. A potem ja studiowałam w tym samym mieście. Alex robił doktorat na tym samym uniwersytecie co ja studiowałam.

-Czyli on jest twoim byłym przyjacielem, nazywa się Alex, ale co on tu robi?- zapytała.

-Jest kuzynem Martiny, czyli żony Dylana.

Tati na moją odpowiedz rozchyliła usta w zdziwieniu.

-Acha- wiedziałam że była tak zdziwiona że nie była w stanie odpowiedzieć niczym innym.

W tej chwili dotarła do mnie jedna rzecz. Jakim ona cudem dowiedziała się dlaczego jestem zestresowana obecnością Alexa.

-Powiedz mi jedną rzecz- gdy się odezwałam od razu na mnie spojrzała- Jak dowiedziałaś się o czym myślę?

-Studiuje dziennikarstwo, dla mnie takie rzeczy jak czytanie z ludzi jak z otwartej księgi jest pestką. Gdybym tego nie umiała nie była bym dobra w tym fachu.

-Hailie- podskoczyłam na ten głęboki głos. Nie zauważyłam nawet kiedy Alex staną za mną- Moglibyśmy porozmawiać?

Odwróciłam się w jego stronę i kiwnęłam lekko głową. Poczułam jak Tati odprowadza mnie czujnym spojrzeniem.

 -Czego chcesz?- zaatakowałam go kiedy tylko weszliśmy na hol.

-Podoba ci się twoje obecne życie- zapytał z marszu z miną jak by mu zabili złota rybkę- Bo moje bez jednej osoby nie mam sensu, już od jakiegoś roku- uśmiechnął się smutno.

-Alex, nic nie poradzę na to że nigdy cię nie kochałam. Wiedziałeś dobrze na czym polega nasza umowa.

-Jego nienawidziłaś, a teraz go kochasz. Poślubiłaś osobę, którą kiedyś gardziłaś. 

-Kocham Adriena. Nic nie poradzę na to że tego nie akceptujesz- popatrzyłam mu w oczy i od razu zrobiło mi się smutno, bo właśnie raniłam osobę, która kiedyś byłą mi niezmiernie bliska, lecz Adriena darze czymś więcej niż tylko przelotną sympatią.- Alex kocham cię, ale tylko jako przyjaciela. Nie potrafię inaczej

Delikatnie przysunęłam się do niego i objęłam go ramionami. Brunet ze sporym opóźnieniem uczynił to samo. 

Nie pamiętam kiedy ostatnio znajdowałam się tak blisko niego. Wiem że sprawiam mu niemiłosierny ból bo czułam to samo kiedy Adrien nie był w stanie przyznać się do mnie na pogrzebie jego taty.

-Pamiętaj, jeśli zmienisz zdanie wiesz że zawsze będę przy tobie-wyszeptał mi we włosy.

-Nie zmienię- kiedy już miałam się od niego oderwać usłyszałam głos osoby, której jako jedynej brakowało na tej kolacji.

-Hailie Monet-Santan co ty wyczyniasz- na głos mojego ulubionego brata, jak poparzona oderwałam się od Alexa. Mój brat podjechał do mnie na wózku, na którym dalej się poruszał zważając na wypadek- Masz męża przypominam.

-Will, Alex to tylko mój przyjaciel. Z którym się pogodziłam- brat patrzył na mnie podejrzliwym wzrokiem.

-Mam nadzieje, bo ostatni złapałem z Adrienem nić porozumienia i nie chciał bym tego zepsuć Hailie- ostrzegł.

Za nim, pojawił się Harrison, który złapał za rączki od wózka i zaczął prowadzić go w stronę wynajętej przez Dylana sali.

-Co się stało?-zapytał wchodzący na hol Adrien. Jeszcze tylko jego tu brakowało.

-Pogodziłam się z Alexem- wyznałam, podchodząc do niego i łapiąc go za ramie. Uśmiechnęłam się lekko.

Spojrzał na mnie ostrożnie na mnie, a następnie na Alexa.  W jego spojrzeniu doszukałam się nieufności i lekkiej pogardy.

-Chodźmy, wszyscy już na nas czekają- Adrien złapał mnie pod rękę i udaliśmy się w stronę sali.

-O w reszcie są wszyscy- Dylan wstał ze swojego miejsca i podał rękę swojej żonie żeby również wstała. -Spotkaliśmy się tu dzisiaj nie tylko na spotkanie rodzinne, ale mamy także coś do ogłoszenia.

Uśmiechnęłam się, bo jako jedyna wiedziałam co chcą przekazać.

-Jestem w ciąży!- wypaliła Martina.

Oczy wszystkich przybrały kształt piłeczek ping pong'owych. Pierwsza postanowiła odezwać się Maya, która niemal od razu kiedy oderwała się z szoku podbiegła do Dylana i Martiny i mocno ich wyściskała.

-Tak się cieszę kochani- zapiszczała radośnie.

Szybko po tym wszyscy zaczęli składać im gratulacje. Nawet Adrien. Co mnie trochę zdziwiło, bo mimo że jesteśmy parę miesięcy po ślubie, święta trójca dalej jest nastawiona do niego sceptycznie.

-Usiądźmy, zaraz podejdzie ktoś z obsługi żebyśmy mogli złożyć zamówienia- oznajmił wszystkim mój wredny brat.

Usiedliśmy i rozmawialiśmy. Poczułam się trochę tak jak bym znów miała 16 lat i spędzała czas z rodziną w restauracji. Tak jak na przykład wtedy kiedy poznałam Adriena na kolacji, którą zainicjował ojciec Mayi. Wtedy jeszcze nie wiedziałam że osoba, w którą rzuciłam nożem do steków kiedyś zostanie moim mężem. Przypomniały mi się czasy kiedy to tak bardzo go jeszcze nienawidziłam. 

-Coś się stało?- zapytał Adrien kładąc swoja rękę na moim udzie i lekko je głaszcząc.

-Nie, zamyśliłam się tylko- wyznałam, uśmiechając się ciepło co odwzajemnił.

Pocałował mnie w czoło i odwrócił wzrok w stronę wejścia do sali, którym obsługa właśnie wnosiła zamówione przez nas jedzenie.

 I wtedy usłyszałam plusk i westchnienie sygnalizujące oburzenie. Obróciłam głowę i ujrzałam Tati całą oblaną kremem dyniowym, który zamówiłam, a nad nią stała kelnerka uśmiechając się złośliwie. 

Nikt nie zareagował kiedy Tati podniosła się ze swojego miejsca i wymierzyła prawy sierpowy prosto w policzek kelnerki. Uderzenie brunetki było tak mocne że kelnerka wylądował na ziemi i się skuliła. Głośno dysząca Tati kucnęła przy niej i wysyczała przez zaciśnięte zęby:

-Kto cię przysłał, suko- dziewczyna dalej się kuliła, a ja odruchowo spojrzałam na Tony'ego i wytrzeszczyłam oczy. Mój brat się uśmiechał. Nie wątpię w to że musiało się mu podobać to jak jego dziewczyna powaliła inną na ziemię- Widziałam jak od początku zerkałaś w moją stronę. Gadaj dla kogo pracujesz.

-Tatiano uspokój się- przemówił mężczyzna, który wkroczył do sali.

Skądś kojarzyłam tę twarz.

Kochani mam nadzieje że podobał wam się rozdział. Działo się w nim strasznie dużo i mam nadzieje że nie za dużo. Widzimy się w następnym rozdziale i błagam was ni piszcie kiedy next bo nie mam pojęcia. Baju❤️

Comment